Mechanizmy utraty ciepła

Z racji dość tęgich mrozów, przypomnę Wam pokrótce moi drodzy, jakie mamy mechanizmy utraty ciepła.

Z obserwacji na szkoleniach, jakie czasem prowadzę, wiem, że nie wszyscy są ich świadomi, ale na 100% każdy z Was ich doznał w swoim życiu. Mając tę wiedzę łatwiej można przeciwdziałać „świeżemu powietrzu” które wybiło całe legiony Napoleona, tudzież armię pewnego akwarelisty z wąsikiem 😉

1. Konwekcja – wywiewanie ciepła przez wiatr. Jeśli wieje załóż na siebie odzież nieprzepuszczającą wiatru.

2. Radiacja – najwięcej ciepła tracimy przez głowę i kark, gdyż przeważnie są najmniej odsłonięte. Tu zawsze przyda się ciepła czapka i szalik. Ja osobiście zamiast szalika uwielbiam kominy.

3. Przewodzenie – zawsze ośrodek cieplejszy będzie oddawał energię do zimniejszego. Dlatego gruba podeszwa buta, lub dwie pary wkładek włożone w obuwie dobrze nam zabezpieczy stopy przez maźnięciem. Bytując w terenie, dobrze jest postawić stopy na karimacie, która dodatkowo odizoluje nas. Jeśli śpimy w terenie przygodnym, pamiętajcie o dobrej izolacji od ziemi. To ważniejsze niż dobry śpiwór.

4. Oddech – tu nie mamy wielkiego wpływu. Zaciągamy zimne powietrze a wypuszczamy ogrzane, tracąc w ten sposób ciepło. Mogą jako tako pomóc dwie rzeczy:
– przytkanie ust dłonią, co delikatnie ogrzeje powietrze
– szaliki i/lub kominiarki naciągnięte na twarz

Niestety ma to swoją wadę, gdyż za raz będzie wszystko wilgotne.

5. Wilgoć – czy tego chcemy czy nie, przy większym wysiłku zawsze się spocimy. Woda zabiera z naszego organizmu ciepło 24x szybciej niż powietrze. Także zakładaj na siebie szybko schnące i dobrze oprowadzające wodę materiały. Tu wszelkiego rodzaju tkaniny syntetyczne są niezwykle pożądane. Bawełnę zostaw na okres letni, gdyż ta niezwykle długo schnie.

Jedynym wyjątkiem jest tu wełna, która mimo tego, że jest mokra, to grzeje.

Podsumowując.
Ważnym jest ubierać się na cebulkę, aby móc regulować temperaturę ciała. Założenie jednej grubej kurtki, w której możemy się zapocić, nie jest dobrym rozwiązaniem. Jeśli ją zdejmiesz, to zmarzniesz szybciej, niż ustawa przewiduje. Osobiście w największe mrozy, na torsie noszę cienką koszulkę wełnianą, na to koszula syntetyczna, później sweter wełniany lub polar, a na wierzchu cienka kurteczka puchowa. Taki zestaw pozwala mi doskonale regulować termikę organizmu. Jako kalesony, używam cienkich syntetycznych „leginsów” które doskonale odprowadzają wilgoć. Skarpety ZAWSZE wełniane – w sumie, to nawet w lato, po górach chodząc noszę na stopach takie, ale to przed odparzeniami 🙂

PAMIĘTAJ! Na marsz kondycyjny czy inny trekking zawsze ubieraj się tak, aby było Ci rześko. Warstwę docieplającą miej przy sobie w plecaku i zakładaj ją na postojach. Czapki zawsze miej dwie, lub nawet trzy (od przybytku głowa nie boli). Jedna cienka, która jak szybko naciągnie wilgoć, tak szybko odparuje, ale chroni uszy i głowę przed zimnem. Druga, ciepła przygotowana w plecaku na postój. Trzecia, ewentualna, to jak zrobi się na prawdę zimno, to zakładasz ją na głowę, niestety zapocisz ją dość szybko, dlatego zawsze plecaku potrzebna jedna sucha.

W wojsku panuje taki żart, że mundur najlepiej schnie w temperaturze 36,6 st C. Niby żart, ale coś w nim jest. Jeśli masz jedną czapkę, przemoczyłeś rękawice i lub skarpety, to najlepiej wyschną włożone za pazuchę. Pamiętaj aby robiąc coś takiego, nie zakładać warstwy nieprzepuszczającej powietrza, bo będziesz cały wilgotny 🙂

PAMIĘTAJ DODATKOWO!

Warto sprawdzić sobie poziom witaminy D. Odpowiada ona między innymi za metabolizm. Im lepszy, tym więcej ciepła nasz organizm wydziela. Zimową porą nie zaszkodzi podniesienie jej powyżej widełek. Osobiście mam ją na poziomie 68 ng/ml (górna norma to 50ng/ml)